wtorek, 15 grudnia 2015

Pierniczki korzenne

Witam ponownie :)
Ostatnie dni, a właściwie tygodnie minęły mi pod znakiem Chrztu Świętego mojego synusia Arona. Przyjęcie postanowiliśmy (za namową mamy) wyprawić w moim domu rodzinnym. Co za tym idzie: masa przygotowań, kupa stresu, grube godziny sprzątania i 10 kg ziemniaków do oskrobania :) Tak czy inaczej: jesteśmy już po wspaniałej uroczystości. Nie ukrywam, że jakoś nie mogę dojść do siebie... Zawsze trochę smutno, kiedy tak długo się na coś czeka, a później "pach" i po wszystkim.

Chrzest organizowałam po raz pierwszy w życiu (bez Mamy nie dałabym rady :*), toteż chciałam pokazać się z jak najlepszej strony i zaskoczyć czymś Gości :) Postanowiłam więc przygotować spersonalizowane kartki dla rodziny/przyjaciół, a także obdarować każdego własnoręcznie robionym pierniczkiem. Wyszło jak wyszło - może bez szału :) Zapewniam jednak, że smak wynagradza wszelkie niedociągnięcia estetyczne! :) A zatem przejdźmy do meritum:



Aromatyczne pierniczki korzenne (idealne na świąteczny stół czy choinkę)


Składniki:

Na pierniczki:
- pół szklanki miodu,
- pół szklanki cukru,
- 1 jajko,
- 3 szklanki mąki,
- około 130 g masła,
- pół łyżeczki sody,
- 2 łyżeczki cynamonu,
- 2 łyżeczki przyprawy korzennej (do piernika),
- łyżeczka imbiru
- opcjonalnie łyżeczka mielonych goździków.

Na lukier:
- sok z cytryny,
- cukier puder,
- barwnik spożywczy (swój zakupiłam w biedronce).

Wszystko najlepiej robić "na oko" :) Trochę soku, trochę cukru pudru i kapka barwnika :) Wymieszać i gotowe.

Dodatkowo:
posypki, pisaki jadalne, perełki i inne :)

Sposób wykonania:

1. W małym naczyniu podgrzać miód. Następnie dodać cukier oraz przyprawy: cynamon, imbir, przyprawę do pienika (proporcje wedle uznania - ja dałam po 2 łyżeczki, może być po łyżeczce).

2. Mieszać co jakiś czas i podgrzewać, aż do momentu, gdy cukier się rozpuści.

3. Do dużej miski przesiać mąkę oraz sodę. Dodać masło (najlepiej pokroić w kostki)oraz jajko. Na koniec dodać przestudzony miód z przyprawami. Całość dokładnie wymieszać rękoma.

4. Gotowe ciasto zawinąć w folię spożywczą i schować do lodówki na około 30 - 60 min.

5. Po wyjęciu z lodówki - rozwałkować ciasto na grubość około 3 mm.

6. Przy pomocy foremek wykroić pożądane kształty.

7. Przełożyć pierniczki na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Piec około 8 - 12min (w zależności od grubości) w temperaturze 180 stopni.

8. Po przestudzeniu można śmiało dekorować pierniczki (albo zajadać się "golutkimi" :))





Taśma produkcyjna :)


Goście dostali pierniczki z białymi napisami, te z czerwonymi zostały dla nas - będą jak znalazł na Święta :)




I co myślicie? :)



piątek, 4 grudnia 2015

Najprostsze z ciast - SZARLOTKA sypana!

Że mam malutkiego synusia - już pisałam. Że czasu często brakuje - tez ustaliliśmy. I że lubię słodkie - chyba również wspomniałam? :)
Kiedy zaszła potrzeba i naszła mnie ochota - idealnym rozwiązaniem okazało się dla mnie zrobienie pysznej szarlotki. Tym razem wersja sypana. Dlaczego? Bo szybko, bo prosto, bo równie smacznie, jak w przypadku tej "normalnej" opcji. No i nie trzeba używać miksera - mniej roboty i mniej mycia garów :) A przyjemność z jedzenia - zapewniam! - ogromna :)

Ekspresowa szarlotka 

Składniki:
- 8 - 10 jabłek średniej wielkości,
- 1,5 szkl. mąki pszennej,
- 1 szkl. cukru,
- 1 opakowanie cukru wanilinowego,
- 1,5 szkl. kaszy manny,
- trochę cynamonu (2, 3 łyżeczki),
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- szczypta soli,
- kostka zimnego masła,
- rodzynki (ja dałam małe opakowanie).

Już na wstępie zaznaczę, że oczywiście składniki te możemy modyfikować według własnego uznania. Można przecież pokusić się o dodanie wiórków kokosowych czy żurawiny, a może po prostu o zrezygnowanie z cynamonu czy rodzynek. Co kto lubi :)


Sposób wykonania:
1. Pokroić jabłka w ćwiartki. Obrać, usunąć gniazda nasienne. Zetrzeć jabłuszka na tarce o grubych oczkach.
2. Posypać starte jabłka cynamonem. Dodać rodzynki. Wymieszać.
3. Nastawić piekarnik na 180 stopni.
4. Do naczynia przesiać mąkę. Dodać cukier, cukier wanilinowy, kaszę mannę, proszek do pieczenia oraz szczyptę soli. Dokładnie wymieszać.Całość podzielić na trzy równe części.
5. Wyłożyć blachę papierem do pieczenia. U mnie duża forma o wymiarach ok. 21x36 cm.
6. Wysypać na blachę 1/3 suchych składników.
7. Na suche składniki wyłożyć połowę jabłek (nie odciskamy soku).
8. Na jabłka wysypać kolejną część proszku. Następnie druga połowa jabłek i ponownie - ostatnia już część składników suchych.
9. Na wierzch zetrzeć kostkę masła (na tarce o dużych oczkach). Masło stopi się podczas pieczenia i w połączeniu z sokiem z jabłek - zespoli wszystkie warstwy ciasta.




10. Piec przez około godzinę w temperaturze 180 stopni.
11. Po godzinie wyjąć ciasto z piekarnika i zajadać w najlepsze! :)



Szarlotka sypana smakuje idealnie zarówno na zimno jak i na ciepło. A w asyście lodów to już w ogóle niebo w gębie! ;)

Do usłyszenia! :*

piątek, 27 listopada 2015

Szaro, buro i ponuro

Dopiero co zaczęła się moja przygoda z blogowaniem, a tu proszę...taka przerwa. Powód? Banalny. Jesienno - zimowa chandra plus okropne zmęczenie materiału. Ostatnie dni przeleciały mi w mgnieniu oka. Nawet nie wiem kiedy! Jakoś z niczym się nie mogłam wyrobić, nic nie wychodziło tak jakby się chciało. Czułam się złą matką, beznadziejną żoną i brzydką, niezdarną i niezorganizowaną dziewuchą, której wszystko wali się i pali. Jesienna deprecha jak się patrzy :)

Minęło parę dni, był płacz w poduszkę i parę krzyków. Od razu lepiej :) Mąż jak zwykle okazał się wyrozumiały, wyjątkowo empatyczny i wspierał mnie w tym moim małym dołku. Nawet dostało mi się słodziutkie śniadanko do łóżka na poprawę humoru :)



Inwencja mojego A. :) Po lewej: mleko z płatkami, po prawej: jogurt grecki z musli i czekoladą :) Pyyychotka :) Milion kalorii z rana :D A i na serduszko sobie zasłużyłam :)


Zły humor póki co minął. Oby na długo!
Wracamy do życia. Z uśmiechem i nowymi pokładami energii. I dodatkowymi kilogramami (tak się kończy zajadanie smutków) :)

A Wy? Jakie macie sposoby na te deszczowe, ponure i szare dni? Dobra książka? Sen? Lampka winka? A może chipsy, piwko i konsola? ;)

Pozdrawiam cieplutko i obiecuję (samej sobie)już się tak łatwo nie poddawać i w jesienno - zimowe chandry nie popadać! A co!

środa, 18 listopada 2015

Lumpeksowe zdobycze - ubranka dla dzieci :)

Co tu dużo pisać - lubię second hand'y :) Lubię i często zaglądam. Poprawka - zaglądałam. Teraz z braku czasu oczywistym stało się ograniczenie moich "wizyt" w lumpeksach, ale jak tylko nadarza się okazja to długo oporu nie stawiam :)

Pierwszą styczność z ciuchami używanymi miałam (za sprawą mojej mamy :))jakoś pod koniec gimnazjum, ale jak to bywa często w takim wieku, zbytnio się tą informacją z innymi nie dzieliłam. Bo wstyd i tyle :) Później poszłam po rozum do głowy. Wstydzić się przestałam. Ba! Coraz częściej zaczęłam chwalić się koleżankom swoimi lumpeksowymi zdobyczami!

Kupowanie ubrań z drugiej ręki stało się mi szczególnie bliskie w trakcie ciąży. No bo po co przepłacać, skoro przecież mam zamiar wrócić do dawnej sylwetki, a takie za duże ciuchy będą tylko zajmować miejsce w szafie. Z ubrankami dziecięcymi jest trochę podobnie. Maluszki tak szybko rosną, że wiele rzeczy założą może raz czy dwa. Nie wiem jak tam u innych mamusiek (chociaż domyślam się, że podobnie jak w moim przypadku:)), ale odłożyłam już pokaźną siatę cudnych fafałaszków, których niestety mój Aronek nawet nie zdążył mieć na sobie.

Uważam, że czasem nie warto przepłacać. Tym bardziej jeśli wiemy, że zakup nie posłuży nam niestety przez długi czas. Poza tym w second hand'ach pełno ubrań markowych, z metkami, bardzo dobrej jakości - wystarczy tylko uzbroić się w cierpliwość i oddać się do reszty buszowaniu :) No - odrobina szczęścia też się przyda. I wola walki - bo wiecie jak to czasem bywa jak rzucą nowy towar, a rozjuszony tłum rzuca się do akcji :p

Dzisiaj mój Mężuś miał wolne w pracy - a to za sprawą wizyt lekarskich z naszym Maluszkiem. W tak zwanym między czasie zajrzałam do dwóch lumpeksów. W pierwszym z nich cena dnia za ubranka dziecięce: 4 zł/sztuka. W drugim: ubrania droższe - z wyceny. Cel nadrzędny: kurteczka dla Synusia. Cele poboczne: pajacyki, może jakaś czapeczka. Wynik poszukiwań: 2 kurteczki, ciepła bluza, 2 pajace, 3 bluzeczki. Mission complited :)


Moje dzisiejsze zdobycze (jeszcze przed praniem i prasowaniem - coby nie było wątpliwości :))


Z tego jestem najbardziej zadowolona - kurteczka podszyta  kożuszkiem - nowa/z metką. Cena 20 zł


Drugie cudeńko  - bardzo cieplutki polarek z mięciutkim futerkiem i kapturem z uszkami :) Cena 12zł - stan idealny!


Cieplutka bluza - rozmiar 68 - stan idealny - cena 10zł


A to już z drugiego second hand'u - bluza Disney - pikowane rękawy - stan idealny - cena 4 zł :)


3 bluzeczki z długim rękawem - rozmiar 3 miesiące - cena - po 4 zł/sztukę. Czerwona ciutkę znoszona, ale wprowadziła mnie w świąteczny nastrój i po prostu nie mogłam się oprzeć :)


Na koniec zestawienia - dwa bawełniane pajacyki - 4zł sztuka :)


No dobrze. Przyznam się bez bicia, że udało mi się upolować i coś dla siebie, ale to już może innym razem :)


  • a Wy co sądzicie o kupowaniu w lumpeksach?
  • macie może ulubione marki, na które polujecie?
  • a może polecicie jakieś sprawdzone second  handy? (najlepiej w Krakowie :P)
Do usłyszenia! :*


poniedziałek, 16 listopada 2015

Pulchne racuchy drożdżowe z gruszkami i jabłkami

Tak się dziwnie złożyło, że gruszki i jabłka królują ostatnimi czasy w mojej kuchni :) Pewnie przyczynił się do tego fakt, iż karmiąc piersią odrzuciłam na jakiś czas niektóre owoce. Niemniej jednak gruszki i jabłka zawsze lubiłam, lubię i pewnie lubić przez długi czas będę! ;) A jeszcze w asyście cynamonu to już w ogóle "niebo w gębie"! :)

Przejdźmy do meritum: Puszyste racuchy drożdżowe z owocami

Składniki na ok.15 racuchów:
- 1 jajko,
- około 270 g mąki pszennej,
- duża szklanka mleka (ok.270 ml),
- łyżka cukru,
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej (niekoniecznie),
- 30 g drożdży,
- szczypta soli,
- 1 gruszka,
- 2 jabłka,
- 2-3 łyżeczki cynamonu,
- cukier puder do posypania.


Sposób przygotowania:
1. Do dużego naczynia przesiać mąkę. Dodać szczyptę soli i sodę oczyszczoną.

2. Zrobić na środku wgłębienie. Wsypać pokruszone drożdże i cukier. Całość zalać połową mleka (nie może być bardzo zimne! Można troszkę podgrzać w rondelku).

3. Miskę przykryć czystą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 15-20 minut.



4. Po tym czasie wbić do całości jajko, wlać resztę mleka. Całość dokładnie wymieszać (ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany), przykryć ściereczką i pozostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia na 1-2 godziny.

5. W trakcie "oczekiwania" pokroić gruszkę i jabłka na ćwiartki. Obrać ze skórki i usunąć gniazda nasienne. Pokroić na plasterki.

6. Owoce można skropić sokiem z połówki cytryny, zasypać cynamonem i jeśli jabłka są kwaśne można dodatkowo oprószyć cukrem.

7. Po wyrośnięciu ciasta - wsypać owoce. Wymieszać. Odstawić na 15 - 20 minut.



8. Ciasto nabierać łyżką. Smażyć na rozgrzanym oleju (może być z dodatkiem masła dla polepszenia smaku) na złoty kolor.




9. Racuszki posypujemy cukrem pudrem (u mnie duża ilość - mąż tak własnie lubi najbardziej :)). Równie pysznie smakują z konfiturą :)




10. Teraz można już zajadać się do woli :)

piątek, 13 listopada 2015

Pyszny biszkopt cytrynowy z gruszkami i jabłkami :)

Co ja poradzę, że ciągle mam ochotę na coś słodkiego!? O ile jeszcze w ciąży trzymałam się w ryzach, to teraz "dzień bez ciacha, dniem straconym" :)

Przy Syneczku nie mam (póki co) marzyć o jakiś wybitnych wypiekach, dlatego też zadowalam się prostymi i szybkimi w przygotowaniu, aczkolwiek pysznymi smakołykami.

Dziś biszkopt z owocami z nutą cytryny :)

Składniki:
- 4 jajka,
- 3/4 szkl. cukru,
- 1 opakowanie cukru wanilinowego,
- 1,5 szkl. mąki pszennej,
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia,
- starta skórka z cytryny (może być z 1,5 cytryny),
- 1 duża gruszka,
- 2 jabłka,
- 2 łyżeczki cynamonu,
- pół kostki masła,
- cukier puder do posypania.

Sposób przygotowania:
1. Formę do pieczenia (u mnie keksówka o wymiarach 25x11cm)wysmarować tłuszczem i opruszyć bułką tartą.

2. Gruszkę i jabłka pokroić w ćwiartki i obrać. Usunąć gniazda nasienne. Pokroić owoce w plasterki/talarki/jak kto woli.
Pokrojone owoce można skropić sokiem z połówki cytryny.

3. Sparzyć cytrynę i zetrzeć skórkę na tarce o drobnych oczkach.

4. W rondelku rozpuścić masło. Pozostawić do ostudzenia.

5. Jajka ubić z cukrem i cukrem wanilinowym na puszystą, gęstą masę. Dodać startą skórkę cytryny. Krótko zmiksować.

6. W osobnej misce przesiać przez sito mąkę z proszkiem do pieczenia. Dodać cynamon (u mnie 2 kopiate łyżeczki, może być więcej lub mniej - wedle uznania).

7.  Mąkę z cynamonem połączyć porcjami z masą jajeczną. Wymieszać mikserem, aż do połączenia składników. Następnie dolać przestudzone masło i ponownie wymieszać.

8.  Na koniec dodać pokrojone gruszki i jabłka. Całość wymieszać szpatułką.

9. Przygotowane ciasto wlać do keksówki. Piec w temperaturze 170 -180 stopni przez około 50-60 minut, aż do "suchego patyczka". (Wiem, że z czasem pieczenia bywa różnie, dlatego też warto po około 40 minutach sprawdzić patyczkiem konsystencję ciasta. W razie potrzeby skrócić, bądź wydłużyć czas pieczenia).

10. Przestudzone ciasto posypać cukrem pudrem.

11. Teraz można już zajadać się pysznym wypiekiem :)






środa, 11 listopada 2015

Święto Niepodległości

11 listopada - jedna z najważniejszych dat w kalendarzu wielu Polaków. Duma, ogromny szacunek - też tak macie? Takie dni, jak ten, przypominają mi o naszej - jako narodu - wyjątkowości, sile, odwadze, determinacji. Mam nadzieję, że uda mi się w przyszłości zaszczepić w moim Synku pewną narodową świadomość, poczucie jedności, dozę patriotyzmu.

W tym roku to jeszcze ciut za wcześnie, ale za rok pakujemy Maluszka do wózka i wyruszamy na lekcję śpiewania "Radosna Niepodległa" na krakowski Rynek Główny! :)